W zgodzie z naturą
Poród już dawno temu przestał być tematem tabu. Kobiety coraz częściej dzielą się tymi wyjątkowymi chwilami w mediach społecznościowych. Coraz więcej celebrytek szuka sposobów na urodzenie dziecka w okolicznościach, które nie są zbyt "tradycyjne". Wśród młodych mam bardzo dużą popularność zyskuje "poród z wody". Właśnie na takie rozwiązanie postawiła Josy Peuker.
Bez tabu
Peuker na Instagramie ma prawie 17 tys obserwujących. Razem z mężem i dziećmi mieszka w Nikaragui nad Pacyfikiem. Będąc w ciąży ze swoją czwartą pociechą wpadła na pomysł, że urodzi je w... oceanie! Wszystko dlatego, że poprzednich porodów (jeden w szpitalu, dwa w domu) nie wspominała najlepiej. Kobieta postanowiła więc, że urodzi dziecko w wodzie, bez asysty lekarzy i położnych. Tak też zrobiła!
W rytmie Ziemi
W dzień kiedy odeszły wody, Josy razem z mężem udała się na plażę. Przygotowali ręczniki, gazy oraz sitko do złapania łożyska.
Przez kilka tygodni obserwowałam przypływy, więc kiedy nadszedł właściwy czas na poród, wiedziałam, że plaża będzie dla nas bezpieczna – wyjaśnia instagramerka.
Na jej profilu widzimy relację z całego wydarzenia. Chłopiec otrzymał imiona Bohdi Amor Ocean. Peuker twierdzi, że narodziny w słonej wodzie uczyniły go spokojnym dzieckiem.
Fale miały ten sam rytm co skurcze, a płynny ruch sprawił, że poczułam się naprawdę dobrze. Miękki, wulkaniczny piasek pode mną przypominał mi, że między niebem a ziemią istnieje tylko życie. Nie bałam się ani nie denerwowałam powitaniem w naszym życiu nowej duszy. Tylko ja, mój partner i fale. To było piękne - relacjonuje młoda matka.
W Internecie posypały się gratulacje, ale też słowa krytyki. Sceptycy pytali, czy jest to w ogóle higieniczne. Inni gratulowali wytrwałości i życzyli zdrowia mamie z pociechą. A wy jak uważacie? Poród w zgodzie z naturą czy lekka przesada?